Kwestia asymetrii informacji była i jest ważnym przedmiotem rozważań ekonomistów. Według niektórych odpowiada ona za zawodność rynku i uzasadnia interwencję państwa. Podejście J.G. Zielińskiego do tego zagadnienia zasługuje na szczególną uwagę ze względu na oryginalność. J.G. Zieliński odniósł się do problemu asymetrii informacji, nawiązując do słynnego sporu pomiędzy Ludwigiem von Misesem a Oskarem Langem (wkład do dyskusji wniósł także Friedrich Hayek w odniesieniu do niepełnej informacji), dotyczącego możliwości racjonalnego rachunku ekonomicznego w socjalizmie. Wnioski płynące z rozważań J.G. Zielińskiego odbiegają zarówno od poglądu F. Hayeka, jak i O. Langego.
J.G. Zieliński rozpoczął swoje rozważania od przytoczenia argumentów L. von Misesa, zgodnie z którymi uspołecznienie środków produkcji powoduje brak rynku na czynniki wytwórcze, a to z kolei prowadzi do braku cen, co uniemożliwia wykonanie rachunku ekonomicznego, sprawiając, że racjonalna alokacja zasobów jest niemożliwa (Zieliński, 1989, s. 34). J.G. Zieliński stwierdził, że centralny planista mógł jednak przy układaniu planu stosować zasady rachunku typu rynkowego, dążąc do wyrównania krańcowej produkcyjności wszystkich czynników produkcji. Zastrzegł jednocześnie, że istnieje w tym rachunku możliwość, iż przyjęty układ cen i płac nie zapewni maksymalizacji rentowności. Wykonywaniu planu może towarzyszyć brak subiektywnej równowagi podmiotów gospodarujących (po stronie producentów, po stronie nabywców lub po stronie producentów i nabywców równocześnie), co znajduje wyraz w rozbieżności kalkulacyjnych krzywych podaży i popytu z ilościami wyprodukowanymi i zużytkowanymi (Zieliński, 1989, s. 41). Autor zauważył, że nawet doskonałe wykonanie planu również nie świadczy o tym, że jest to plan optymalny pod względem ekonomicznym, ponieważ centralny planista nie dysponował doskonałą wiedzą o rzeczywistości w momencie układania planu ani doskonałą możliwością przewidywania, stąd istniała potrzeba ciągłego doskonalenia wiedzy.
W tym kontekście J.G. Zieliński nawiązał do przekonania F. Hayeka o przewadze podejmowania decyzji przez jednostki na podstawie wiedzy rozproszonej nad centralnym planowaniem. Pomimo, że F. Hayek uważał, iż wolny rynek jest lepszym regulatorem od państwa ze względu na brak istnienia zintegrowanej, pełnej wiedzy, która byłaby znana wszystkim ludziom, miał świadomość wagi właściwego jej użycia. Według F. Hayeka prawdopodobieństwo, że wydajniejsza będzie gospodarka rynkowa lub socjalistyczna, zależy przede wszystkim od tego, który z systemów zrobi większy użytek z istniejącej wiedzy (Zieliński, 1989, s. 45). J.G. Zieliński zarzucił mu, że nie docenił możliwości integracji rozproszonej wiedzy przez centralnego planistę, na rzecz którego pracuje wielu ekspertów, a także to, iż idealizował możliwości prawidłowego funkcjonowania poszczególnych podmiotów, które dysponują skromną ilością informacji. Według J.G. Zielińskiego podstawową zaletą gospodarki socjalistycznej był fakt, że centralny planista wiedział, czym dysponuje każdy z uczestników rachunku (przede wszystkim znał zasoby przedsiębiorstw), chociaż nie istniała gwarancja niepopełniania przez niego błędów. Ostatecznie jednak równowaga jest trudna do osiągnięcia zarówno w gospodarce socjalistycznej, jak i rynkowej (Zieliński, 1989, s. 44). Wynika to z faktu, że nikt nie dysponuje wiedzą pełną, a równowaga pozostaje wyłącznie konstrukcją teoretyczną, do której realizacji można tylko zmierzać.
J.G. Zieliński uważał w związku z tym, że istnieje konieczność analizy możliwości i defektów mechanizmu rynkowego, ponieważ bez niej łatwo wpaść w dwie skrajności: stanowisko bezkrytycznie prorynkowe lub uniwersalnego planowania (Zieliński, 1961, s. 190). Obawy takie były uzasadnione w świetle transformacji gospodarczej w Polsce w latach 90. XX w., gdy nie liczono się z negatywnymi skutkami urynkowienia wielu sektorów gospodarki.
Krytykując podejście F. Hayeka, J.G. Zieliński był jednocześnie przekonany o potrzebie pozyskiwania danych do rachunku ekonomicznego z rynku: „Wszystkie elementy rachunku występującego w gospodarce rynkowej są elementami koniecznymi dla podejmowania prawidłowych decyzji ekonomicznych. Konieczność ta rozciąga się również na gospodarkę socjalistyczną” (Zieliński, 1989, s. 18).
J.G. Zieliński z jednej strony postrzegał rynek jako źródło wartościowych informacji, pozwalających na prawidłową kalkulację. Z drugiej strony podkreślał, że na decyzje ekonomiczne mają wpływ czynniki pozaekonomiczne, co wiąże się z kwestią niepewności wynikającej z istnienia konkurencji niedoskonałej (Zieliński, 1989, s. 19). Niepewność sprzyja nieefektywnej alokacji zasobów – inwestorzy nie lokują kapitału w branżach przynoszących najwyższe zyski. Ponadto, chociaż przedsiębiorcy kapitalistyczni uwzględniają niepewność w rachunku ekonomicznym, to jednak przyjmują zbyt krótki okres inwestycji z punktu widzenia stabilności wzrostu gospodarczego (Zieliński, 1989, s. 19). Zjawisko to sprzyja wahaniom produkcji i bezrobociu, a także niepodejmowaniu projektów użytecznych społecznie.
Stanowisko J.G. Zielińskiego wobec mechanizmu rynkowego było niejednoznaczne, co mogło rodzić kontrowersje. Jak już powiedziano, wskazywał on m.in. na wpływ niepewności jako źródło zawodności rynku. Jednocześnie uważał, że rynek cechuje znaczna stabilność, a prawdopodobieństwo błędu w przewidywaniu przyszłych wielkości rynkowych może być przedmiotem rachunku, ponieważ podlega prawu wielkich liczb (Zieliński, 1989, s. 20). W tym względzie dostrzegał przewagę rynku nad centralnym planowaniem, co wyraził bardzo dosadnie, sugerując, iż w drugim przypadku wielkości stosowane w rachunku ekonomicznym mogą być nieracjonalne: „Lepsza jest sytuacja, w której niepewność co do danych dla rachunku ekonomicznego dotyczy tylko przyszłości, niż sytuacja, w której aktualne wielkości dla tego rachunku są uważane za przypadkowe i nieracjonalne” (Zieliński, 1989, s. 20).
J.G. Zieliński analizował przede wszystkim słabości gospodarki centralnie planowanej. Sądził, że brak wiary w racjonalność, wykonalność lub przydatność celów ujętych w planie, istniejących regulacji, obowiązujących norm itd. są same w sobie przeszkodami w efektywnym zachowaniu jednostek (Zieliński, 1973, s. XXI). Człowiek, podejmując działanie, musi mieć przekonanie o tym, że jego wysiłek ma sens. Wobec tego plan był poddawany krytyce przez jednostki, które miały go realizować, nawet jeśli krytyka ta nie była oficjalna.
J.G. Zieliński podkreślał też niedostatki centralnego planowania takie, jak brak różnorodności produktów oraz niechęć do uznania przez centralnego planistę występowania strat, przyczyniającą się do sprzedawania konsumentom złej jakości towarów pierwszej potrzeby, które powinny zostać zutylizowane. Stwierdził, że nie da się osiągnąć dobrej jakości w warunkach rynku sprzedawcy, czyli w sytuacji, gdy producenci z uwagi na niedobory (popyt permanentnie przewyższa podaż) mają przewagę nad konsumentami.
O ile w gospodarce socjalistycznej występował problem niedoborów, to w gospodarce kapitalistycznej J.G. Zieliński dostrzegał problem szkodliwego wpływu reklamy na jakość i strukturę produkcji, gdyż pogłębia ona asymetrię informacji. Różnicowanie produktów przez reklamę utrudnia ponadto swobodne wejście do gałęzi. Oprócz tego powoduje ona wzrost cen, wypieranie producentów, których nie stać na reklamę, i ograniczenie konieczności konkurowania poprzez podnoszenie jakości towarów (Zieliński, 1962, s. 152–154). W skrajnych przypadkach przedsiębiorstwa produkujące gorsze produkty mogą wypierać z rynku te, które wytwarzają lepsze, tylko i wyłącznie dzięki wysokiej sprawności w dziedzinie reklamy.
J.G. Zieliński podkreślił także, iż w gospodarkach kapitalistycznych istnieje problem psychologicznego postarzania produktów, aby zachęcić ludzi do nabywania nowych. Jest to kwestia bardzo istotna z punktu widzenia ekologii. Nawet jeśli dana rzecz mogłaby posłużyć konsumentom względnie długo, jest wymieniana na nową, gdyż reklama kształtuje modę.
Reklama pozwala poza tym odwrócić uwagę konsumentów od niskiej jakości materiałów, z jakich wytworzone są masowo produkowane dobra, podkreślając rolę marki w kształtowaniu ich wartości. Wykreowanie marki jest technologicznie mniej kłopotliwe od opracowania metody produkcji, która pozwalałaby na wytwarzanie coraz lepszych jakościowo towarów. J.G. Zieliński twierdził, że reklama obok pobudzania do marnotrawstwa generuje dodatkowe koszty społeczne w postaci oddziaływania na dzieci oraz wykorzystywania wrażliwości seksualnej poprzez dwuznaczne formułowanie sloganów (Zieliński, 1962, s. 220). Z praktykami marketingowymi obserwowanymi przez J.G. Zielińskiego w Stanach Zjednoczonych w latach 60. Polska boryka się od początku lat 90. XX wieku.
Małgorzata Korczyk